Hej! Był już wpis z sesją narzeczeńską, ale swój rozruch po kwarantannie zaczęłam od zupełnie innych zdjęć! A były to zdjęcia indywidualne! I jeżeli śledziliście mnie na moim instagramie, to już widzieliście że porwałam na nie moją przyjaciółkę Paulę. To moja modelka… chyba od zawsze!
Gdy pojawiło się zielone światło sesji w plenerach stwierdziłam że muszę to wykorzystać i ruszyć się do pracy żeby nie zwariować! Po dwóch miesiącach robienia zdjęć wyłącznie samej sobie, mojemu narzeczonemu i kotom, w głowie miałam małą obawę „czy ja umiem jeszcze robić te zdjęcia?”. Dlatego najlogiczniejsze wydało mi się wziąć kogoś kto będzie chętny zrealizować każdy mój szalony pomysł! Oczywiście była to właśnie Paula którą możecie kojarzyć z moich fejsbuków i instagramów. A także z TEJ sesji zrobionej wyłącznie na nagatywach. I wiecie jak to było? Przez większość izolacji świeciło piękne słońce i było super ciepło. A kiedy nareszcie można było wyjść z domu… pogoda się popsuła! Ja oczywiście trafiłam właśnie na ten kiepski dzień. Ale mimo wszystko nie mogę narzekać bo słońce kilka razy wyjrzało na nas zza tych okropnych, ciemnych chmur. Mało tego, udało nam się dorwać kwitnącą magnolię! I tak jak z rzepakiem, nigdy nie robiłam zdjęć w magnolii! Dlatego coraz bardziej widzę że ten rok mimo że niewdzięczny pod różnymi względami, coraz bardziej otwiera mnie na świat!
Ale wracając do zdjęć. UWIELBIAM JE! Szkoda że nie widzieliście w jakim ferworze walki byłam na tej sesji!
Chcielibyście również takie zdjęcia indywidualne? Napiszcie do mnie!
Także miłego oglądania!




























