Jest! Nareszcie! Nie mogłam się doczekać aż pokażę Wam całą sesję ślubną Pauliny i Michała! Mimo że był to mój mały projekt to wiem że te zdjęcia zapamiętam na długo, przepiękna para, cudowne miejsce oraz atmosfera! No i dron nie wpadł do wody więc całą sesję można uznać za całkowicie udaną! To co? Jesteście ciekawi co to wyszło? Zobaczcie!
Klasycznie zaczęliśmy od kilku luźniejszych ujęć, badaliśmy teren gdzie będzie bezpiecznie stanąć a gdzie możemy spaść 4 metry w dół… Zastanawiacie się gdzie nas wywiało na te zdjęcia i czy to jakaś egzotyczna podróż? Jeszcze jak! Nasza egzotyczna Polska i Majorka w Sulejowie!
Waszą drugą myślą może być „ale się laska namęczyła ze zmienianem koloru wody”, otóż nie! Woda piękna i turkusowa w pakiecie z tym wspaniałym miejscem! Kiedyś wydobywano tam wapno a później kopalnię w ciągu dwóch dni zalała woda i tak powstał ten piękny zbiornik, trochę szczęście w nieszczęściu.
Wielu z Was którzy znają mnie i moje szczęście do pogody pewnie teraz przecierają oczy ze zdziwienia, ale tak! Miałam pogodę, całą sesję! Szok prawda?
Okej, ale poza tymi klasycznymi ujęciami z aparatu postanowiłam ponownie spróbować swoich sił w lataniu dronem na sesji ślubnej… Czy się bałam? Jeszcze jak! Doszłam do wniosku że mniejsza o drona, będzie mi przykro jeżeli go utopię i nic z tego nie będę miała, czyli karty pamięci ze zdjęciami… Ale wiecie co? Nawet przeżył i dzięki temu ta sesja jest urozmaicona o kilka ujęć z lotu ptaka.
Jedyny minus tego pięknego miejsca? Ludzie.
To że każdy chce odpocząć przy wodzie, zjeść i wypić kilka piwek (czasami więcej niż kilka) jestem w stanie zrozumieć ale to co najbardziej rzuca się w oczy i przeszkadza na każdym kroku to jedno wielkie śmietnisko które Ci „wypoczęci” ludzie zostawiają po sobie…
Może od razu wspomnę że miejsce w którym byliśmy nie jest przyjazne małym dzieciom ze względu na wysokie klify i bardzo wąskie ścieżki. Jednak na samym początku jest prowizoryczna „plaża” która kiedyś była drogą w dół kopalni, dlatego jeżeli koniecznie chcecie zobaczyć to miejsce wraz z rodzinką polecam zatrzymać się właśnie tam.
Bałagan czy nie, jestem przekonana że fotografowie pokochają to miejsce! Gdy przyjechałam tam pierwszy raz byłam w szoku że to miałam je pod samym nosem a jednak nigdy o nim nie słyszałam. Zachwyciła mnie różnorodność, wysokość, kolor wody i już widziałam wszystko oczami wyobraźni jak będzie to wyglądać na zdjęciach!
Wiedziałam również że do tej sesji potrzebuję pary otwartej, pełnej miłości i… poczucia humoru! Okej, to ostatnie ciężko przewidzieć po samych wiadomościach, ale gdy napisała do mnie Paula to jakość podświadomie czułam że się dogadamy!
Zdecydowanie muszę ich pochwalić za ich poświęcenie i cierpliwość! Bywało groźnie i stromo ale wszyscy daliśmy radę!
A na sam koniec część najbardziej emocjonująca ze względu na długą sukienkę Pauli i przechodzenie na tą tyci wysepkę oraz mój ostatni w tym dniu lot dronem. Wymarzyłam sobie ujęcie z góry i tylko modliłam się żeby przy tym finale nic się nie stało! Ale wszyło tak jak chciałam a nawet lepiej!
Pozostaje mi jeszcze zaprezentować Wam krótki film z sesji który powstał dzięki mojemu operatorowi kamery Kacprowi! Dzięki że jesteś!
Koniecznie podzielcie się wrażeniami z tej sesji ślubnej! Sprawdźcie również inne wpisy na moim blogu TUTAJ!