Dziś przyszedł czas na coś wyjątkowego – ślub Pałac Pstrokonie. Właśnie zauważyłam że mój ostatni wpis na blogu jest z marca… cóż, to nie bez powodu! Od maja działam na najwyższych obrotach, mam wrażenie że nawet podwójnych. Ale dziś korzystając z tego że przeziębienie wpędziło mnie na chwilę do łóżka, mam dla was nowy wpis! A będzie o Oli i Krzyśku którzy w pewien lipcowy dzień wzięli W KOŃCU ślub!
Pewnie już wiecie że samo miejsce darzę szczególnym sentymentem! Bo to właśnie tam, miesiąc później, stanęłam w roli Panny Młodej! Mam wrażenie że minęło już tak dużo czasu, a jednocześnie wszystko nadal jest tak świeże! Ale czemu piszę że Ola i Krzyś „w końcu” wzięli ślub? Ano dlatego, że planowali go już w zeszłym roku, ale wiadomo CO, pokrzyżowało im plany. Tym razem się udało i zaczarowali nawet pogodę która tego dnia miała być niesprzyjająca. Samo ich (moje) miejsce jest wręcz stworzone żeby wziąć ślub w plenerze! Kocham ten rodzaj ceremonii!
Także w pięknych wnętrzach, z najlepszymi ludźmi i humorami szykowali się Oni! A w tym całym szaleństwie pomagała im niezastąpiona Maja – wedding plannerka!
Ale wydaje mi się że tutaj nie będą potrzebne słowa, bo to zdjęcia opowiedzą Wam całą historię z trzeciego lipca!
A może Wy jesteście w trakcie planowania Waszego wielkiego dnia? Odezwijcie się do mnie i poznajcie szczegóły!