Cześć! Dziś przychodzę do Was z tamaryszkiem… a nawet całym mnóstwem tamaryszku. Czyli ten piękny różowy krzew, który wykorzystałam na zdjęciach Martyny i Artura. To kolejny pomysł na sesję narzeczeńską, który Wam podsuwam! Ale chwila moment… możecie słusznie kojarzyć już tę parę! Dlaczego?
Ponieważ rok temu robiłam im inną równie zwariowaną sesję którą możecie nadrobić TUTAJ.
Gdzie taka miejscówka?
Ale zacznijmy od początku, bo to jest kolejna nieoczywista historia. Od lat mieszkam w Łodzi, na widzewie. Z krótką przerwą na wsi, ale mimo wszystko dojeżdżałam do Łodzi prawie dzień w dzień. I teraz powiedzcie mi, jak to jest możliwe że przez tyle lat nie zauważyłam tego przepięknego różowego krzewu, który kwitnie centralnie pośrodku ruchliwej drogi na pasie zieleni? Nie wiem czy spragnione widoków oczy po izolacji nareszcie pozwoliły mi go „dostrzec”, czy stało się coś innego. Ale już wiedziałam że nie przepuszczę takiej okazji! Dlatego czym prędzej weszłam na instagrama i zaczęłam rozkminiać kto jest na tyle szalony żeby podjąć się zdjęć w tak nietypowym miejscu… I wtedy właśnie pomyślałam o Martynie i Arturze, którzy swoją otwartością i podejmowaniem wszelkich wyzwań, ujęli mnie już na pierwszym spotkaniu! A nie mogliśmy długo planować ponieważ ten krzew kwitnie dość krótko!
Największą przeszkodą o której myślałam to dojście na miejsce. Teoretycznie jest tam dość szeroki pas zieleni, ale mimo wszystko trochę stresu było! Ale gdy tylko wylądowaliśmy od razu wiedzieliśmy że było warto! Czy ludzie na nas zwracali uwagę? Nie powiem że nie, ale nie była to dużo większa uwaga niż przy standardowej sesji np. w parku. Większość ludzi przejeżdżających samochodami nawet nas nie zauważała! Minimalnym problemem była wielka chmura na niebie która zasłaniała nam słońce, ale dzielnie ją przeczekaliśmy i na sam koniec słoneczko pięknie nam świeciło!
Dlatego jeszcze raz to powiem, sesja narzeczeńska wcale nie musi być w oczywistych miejscach! Do stworzenia pięknych rzeczy potrzeba w zasadzie wyłącznie Waszego zaangażowania i Waszej… miłości! Po prostu! Dlatego pomysł na sesję narzeczeńską możecie znaleźć wszędzie!