Cześć! Ta sesja ślubna w górach powstała przy okazji naszego urlopu! Powroty wiadomo, nie są łatwe. Jednak mając w myślach fakt, że mam Wam do pokazania tak wspaniały materiał, który stworzyłam wraz z dwoma fantastycznymi parami… trochę mi lepiej! Dziś chcę się z Wami podzielić pierwszą sesją! A pomyśleć że o mały włos w ogóle by się nie odbyła…
Sesja ślubna w górach – a konkretniej w Krynicy Zdrój
Dlaczego prawie się nie odbyła? Ze względu na jakże zmienną górską pogodę! Gdy wstaliśmy rano to prawie wyszłam z siebie, piękne słońce jedynie małe białe obłoczki które w zasadzie tylko dodawały uroku! No bajka!
Aż tu nagle gdy tak spędzaliśmy sobie dzień, ja w kawiarni na stoku (jestem z tych co na narty nadają się jak pies do jeża). Patrząc na tą rewelacyjną pogodę, ujrzałam pierwsze ciemne chmury. Myślę sobie „e tam, przejdą, przecież niezawodna prognoza na telefonie mówi że od 15:00 będzie piękne słońce”. Ale z minuty na minutę już wiedziałam, że słońce to ja będę mogła pooglądać jedynie w google grafice. Gdyby chmur było mało… zaczęło padać, ale nawet wtedy nie opuszczał mnie dobry humor, „to tylko niegroźna mżawka!”. Ale za moment zaczęło po prostu… LAĆ.
Okej, wtedy już jadąc po sprzęt zaczęłam tworzyć plan awaryjny na inny dzień. Ale! Tu wchodzi Agnieszka – ta piękna Panna Młoda którą zaraz zobaczycie – pocieszała mnie że w sumie parę kilometrów dalej jest już po deszczu. Okej, cóż nam pozostaje jak nie spróbować? W końcu zdjęcia w deszczu też są fajne. Pomijając mokry sprzęt. Mokrą parę młodą. I jeden stopień na plusie.
Kiedy spotkaliśmy się na miejscu o dziwo było już po deszczu! Powiem więcej! Zaczęło wychodzić słońce! A jak zobaczyłam Agę to już wiedziałam dlaczego nie tak chętnie chciałaby przełożyć sesję. Przede wszystkim miała piękny makijaż! A wiadomo, jak kobieta już naszykowana to nic nie może pokrzyżować jej planów! I chyba właśnie dzięki tej naszej wspólnej motywacji, pogoda poszła nam na rękę. Pod koniec, schodząc na dół zatrzymaliśmy się na chwilę, wypatrując słońca zza ogromnej ciemnej chmury i wiecie co? Wyszło! Na parę minut ale to wystarczyło! W ten właśnie sposób powstały jedne z moich ulubionych zdjęć! No i oczywiście jest to moja pierwsza sesja ślubna w górach!
Całość zrealizowaliśmy w Krynicy-Zdrój, a konkretnie była to kolej linowa na Górę Parkową oraz już sama Góra. To co? Jesteście gotowi na jeszcze odrobinę zimy przed tym wybuchem wiosny i ogólnym ciepełkiem? Zapraszam Was na małą opowieść miłosną Agnieszki i Marcina – totalnie świetnych ludzi, którzy swoją naturalnością i poczuciem humoru zarażają wszystkich naokoło!


































