Cześć oto ja! Człowiek podsumowanie! W tym roku oczywiście nie będzie inaczej bo jak można zakończyć tak… specyficzny rok, bez podsumowania? Dlatego dziś postaram się zebrać całe to dobro które mimo wszystko mi się przydarzyło w 2020! A dodatkowo będziecie mogli zobaczyć te zdjęcia których jeszcze nie miałam szansy opublikować w tym sezonie! To co? Lecimy!
Czas podsumowań jest dla mnie zawsze taki… miły i sentymentalny. Chyba mało kto potrafi pochwalić się w tym roku spełnionymi planami. U mnie trochę ich przepadło, ale na ich miejsce pojawiły się nowe. Styczeń zaczęłam bardzo pozytywnie, bo w górach, z piękną pogodą i pełnym wypoczynkiem. Wtedy jeszcze do głowy mi nie przychodziło że zbieram siły do… siedzenia w domu! I przyszedł luty. Wtedy jeszcze zdążyłam zrobić zdjęcia na ślubie Moniki i Kamila, ale dobiegały nas coraz mniej pozytywne informacje ze świata. Zaczęła się za to rodzić niepewność i strach o najbliższe miesiące. Jeszcze wtedy, wciąż naładowana pozytywną energią, nie dopuszczałam do siebie myśli że coś może pójść nie tak… Aż tu w marcu zaczęła się akcja z kwarantanną! Co będę Was oszukiwać, kiedy moje pary dzwoniły do mnie w strachu czy ich wielki dzień się odbędzie, ja również wpadłam w panikę. Pierwsze dni spędziłam leżąc na kanapie i zastanawiając się co ze mną będzie i co właściwie mam zrobić. I tu pojawia się pierwszy pozytywny aspekt tego roku, który pozwolił mi przetrwać.
Plan naprawczy
Nic nie postawiło mnie lepiej na nogi jak wyjęcie zeszytu i rozpisanie moich opcji na najbliższe miesiące. I co z tego wyszło? Zupełnie nowe logo z którym się utożsamiam, odświeżona strona nad którą dłubałam na zasadzie prób i błędów zupełnie sama, przeredagowanie umowy i innych dokumentów. Zrobiłam także kurs online, nagrałam dwa filmy na youtube (szok), nagrałam kilka podcastów, uczyłam się o filmowaniu, uczyłam się angielskiego. Było tego znacznie więcej, ale wierzcie mi, spisanie tego i odhaczanie sprawiło że znowu miałam jakiś cel i nie błądziłam już po omacku!
Przypływ inspiracji
Kiedy mój mózg był zupełnie odciążony codziennym stresem, weszłam na jakiś nowy poziom kreatywności! Poza robieniem zdjęć w domu, knuciem nad nowym projektem zupełnie niezwiązanym z fotografią, myślałam jak mogę się wyrwać w plener! I tak oto gdy tylko pojawiło się zielone światło na wyjście z domu, porwałam Paulę na zdjęcia. Luuudzie, byłam jak rakieta! Miałam milion pomysłów na minutę i byłam tak cholernie szczęśliwa że mogę pracować! Nagle zaczęłam dostrzegać w każdym budynku, w każdym krzaczku i uliczce, okazje do zrobienia zdjęć! Dlatego gdy zobaczyłam ogromne krzaki Tamaryszku przy jednej z najbardziej ruchliwych ulic w Łodzi, pytanie które pojawiło mi się w głowie brzmiało „kto będzie na tyle szalony żeby zrobić tu zdjęcia?”. Tak powstała sesja Martyny i Artura, którą niezmiennie się zachwycam! A poza tym? Poza tym robiłam zdjęcia w najbardziej „oklepanych” miejscach, ale w których nigdy nie miałam okazji faktycznie robić zdjęć! I tu przyszło kolejne przebudzenie, sesja Natalii i Krzysia w pełni otworzyła mnie na warunki atmosferyczne! Bo nagle okazało się że zdjęcia w rzepaku ale z deszczem mogą być magiczne, radosne i… zakończone tęczą! I powiem Wam że od tamtej pory moje pary już nie modlą się o słońce na zdjęciach, ale o deszcz i w pełni to rozumiem! W tym roku fotografowałam też po raz pierwszy w słonecznikach, w kopalni , o wschodzie słońca, z alpakami i wiele, wiele innych! To wszystko bardzo mnie otworzyło, ale również przygotowało na to że nie zawsze będzie tak jak sobie to wymyślimy „w głowie”.
Najlepsi ludzie
O tym wspominam chyba w każdym podsumowaniu i dziś także nie mogło być inaczej! Bo otaczają mnie na prawdę wspaniali ludzie. Zaczynając od mojej szalonej i kochającej rodziny, która jest gotowa pomóc mi w najbardziej zakręconych pomysłach. Przez mojego – jeszcze – narzeczonego, który jest ze mną w tych najtrudniejszych, „nieinstagramowych” momentach, wspiera, pociesza i niezmiennie rzuca We mnie jedzeniem wtedy kiedy trzeba! Mam też przy sobie wspaniałych przyjaciół, o czym najdobitniej przekonałam się w słabych momentach tego roku. Najlepsi ludzie to również Ci którzy pojawiają się jako moi „klienci” a zostają jako dobrzy znajomi! I z dumą muszę powiedzieć że w tym roku mam ich znowu kilkadziesiąt więcej! Dziękuję że jesteście, bez Was by po prostu nie było tego podsumowania!
Co z tym 2021?
Lubię planować, dlatego mimo tego co działo się w 2020, zamierzam snuć swoje plany na przyszły rok. A jaki on będzie? Wygląda na to że pracowity! Spotkam się z dużo większą ilością Par niż zwykle. Czekają mnie piękne śluby, piękne miejsca i wspaniali ludzie! Jestem pozytywnie nastawiona, bo 2021 to również rok w którym ja biorę ślub! W tym momencie nie czuję strachu, jestem otwarta na to co ma być i szczerze mówiąc co by to nie było, liczę tylko na to że wszyscy przeżyjemy go w zdrowiu!
Kiedy już wszystko wróci do normy – a mam nadzieję że będzie to jak najszybciej – życzę nam wszystkim żebyśmy nie zapomnieli o tych doświadczeniach z 2020. Bo czego nas nauczył? Odpuszczania, kiedy jedyne co możesz zrobić to siedzieć w domu. Ciekawości świata, kiedy skończyły się już wszystkie filmy i seriale do obejrzenia, ruszaliśmy po nowe umiejętności. Zachwytu nad porami roku, a zwłaszcza nad wiosną którą przesiedzieliśmy w domu. Doceniania możliwości zwykłego wyjścia do restauracji i kawiarni, nawet nie zdawałam sobie sprawy że tak bardzo będę za tym tęsknić! Walki o swój głos, czy to na protestach czy w zwykłych codziennych sytuacjach. Szukania nowych możliwości, kiedy rok zamykał nam jedne drzwi, szukaliśmy kolejnych rozwiązań. Ale przede wszystkim czego nas nauczył – bycia ze sobą! Czasami aż nad wyrost i do porzygu (w kwarantannie domowej), ale dzięki temu widzę że bardziej doceniam każdą zwykłą „domową” chwilę. Doceniam spotkania z moimi bliskimi. Doceniam że każdy jest zdrowy i mogę go odwiedzić w każdej chwili chociażby w drzwiach. Doceniam że spędziliśmy razem piękne święta.